PY5ZHP

Drogi czytelniku w tej zakładce znajdziesz kilka słów o krótkofalarstwie, hobby, którym fascynuje się od 14 roku mojego życia. Do dziś sprawia mi ono wiele radości i ułatwia w nawiązywaniu oraz co także jest bardzo ważne w podtrzymywaniu znajomości i przyjaźni z ciekawymi ludźmi na całym świecie. 

Moja przygoda z radiem zaczęła się wiele lat temu. Wzrostem sięgałem ledwie stołu, kiedy mój kuzyn Kazimierz Lisowski, posiadający wtedy znak SP7DPT (obecnie SP7VW) pokazał mi swoją radiostację amatorską. Niewiele wtedy rozumiałem z tej skomplikowanej aparatury, jednak tak się to mi spodobało, że kilka lat później, zapisałem się do klubu krótkofalowców przy Młodzieżowym Domu Kultury w Kielcach. Tam też korzystając z radiostacji SP7PZN nawiązałem moje pierwsze łączności. W tym czasie otrzymałem znak nasłuchowy SP0005KI. Pierwszą kartę QSL, która sprawiła mi bardzo dużo radości otrzymałem za przeprowadzony nasłuch pracy stacji Andrzeja SP9ADU.
W 1977 roku w klubie SP7KTE zdałem egzamin i kilka miesięcy później uzyskałem zezwolenie na posiadanie własnej radiostacji amatorskiej o znaku SP7JWZ. Pracę w eterze zacząłem na pożyczonej z klubu, pamiętającej czasy drugiej wojny światowej, radiostacji RBM1. W tamtym czasie wielu kolegów swoją przygodę z radiem zaczynało na tym wysłużonym sprzęcie. Pamiętam dobrze radość pierwszej łączności. Nawiązałem ją z pracującym pod znakiem SP6DVP Krzyśkiem z Opola. Jako jeden z pierwszych w Polsce otrzymałem też pozwolenie na pracę w paśmie 160m. Uczestniczyłem nawet w założycielskim spotkaniu klubu miłośników tego pasma.
W 1978r z pomocą finansową rodziców nabyłem nadajnik amatorskiej konstrukcji, umożliwiający prace telegrafią i fonią. Do odbioru używałem pożyczony z klubu stary odbiornik LambdaV. Przesiadywałem wtedy przy radiu wszystkie wolne chwile. Cieszyła mnie każda łączność, jednak najbardziej ceniłem te z rodakami mieszkającymi poza granicami Ojczyzny. W wakacje kilkakrotnie brałem udział w Harcerskiej Operacji Bieszczady 40. Jako radiooperator byłem odpowiedzialny za utrzymanie łączności radiowej między stanicami a bazą w Ustrzykach Dolnych. Wyjazdy te wykorzystywałem także do pracy radiowej pod moim prywatnym znakiem. Pobyt w Bieszczadach spowodował zafascynowanie tymi górami i atmosferą, jaka wtedy tam panowała. W następnych latach, kiedy stan wojenny na 8 lat pozbawił mnie zezwolenia radiowego, każdego roku wraz z moim bratem przemierzaliśmy bieszczadzkie szlaki. Dużo też czytaliśmy o historii tego rejonu Polski. Cały czas starałem się o zwrot mojej licencji krótkofalarskiej. Ciągle otrzymywałem jednak odpowiedzi odmowne. Powoływano się na prawo, które pozwala odmówić, gdy zagraża to bezpieczeństwu państwa i porządku publicznego. Trudno określić, czym zagrażałem. Może powodem było to, że w 1982r. wstąpiłem do zgromadzenia zakonnego Towarzystwa Chrystusowego.
Dopiero kilka miesięcy po obradach tzw. okrągłego stołu, pod koniec 1989 roku odzyskałem prawo kontynuowania mojego radiowego hobby. Przyznano mi znak SP3JWZ. Wkrótce potem dzięki pomocy Tadeusza DL4DBR (ex SP9ERC) stałem się posiadaczem radiostacji fabrycznej FT 200 i uruchomiłem z plebanii w Szczecin Zdroje. Po roku pracy w Szczecinie zostałem przeniesiony do Sarbii koło Kołobrzegu. Tam także zainstalowałem moją radiostację. Do dziś bardzo miło wspominam życzliwość krótkofalowców szczecińskich i kołobrzeskich, których wtedy poznałem osobiście.
Na początku 1992r wyjechałem na misje do Brazylii. Jeden z oficerów statku, na którym płynąłem, posiadał CB radio. Korzystając z jego gościnności, podczas trwającego 28 dni rejsu nawiązałem wiele łączności w tym paśmie.
Po kilku miesiącach pobytu w Brazylii udało mi się uzyskać zezwolenie na własną amatorską radiostację. Krótkofalowcy nieposiadający obywatelstwa brazylijskiego używają tu w znaku 3-literowy sufiks zaczynający się od „Z”. Ze względu na moje zaangażowanie z harcerstwo oraz łatwość zapamiętania przez korespondentów jako znak mojej stacji wybrałem PY5ZHP. Kiedy pracując w Ijui, przy parafii mieliśmy drużynę skautów świętego Maksymiliana Marii Kolbe, zabierałem radiostacje na biwaki, a mój znak nabrał jeszcze bardziej harcerskiego znaczenia.
W 2006r reprezentowałem Brazylię w rozgrywanych we Florianópolis zawodach WRTC. Zajęliśmy 3 miejsce w kategorii ekip międzynarodowych. Rozgrywane co 4 lata zawody WRTC uważane są za krótkofalarską olimpiadę. Po ich zakończeniu gościłem u siebie reprezentację Polski oraz Ryszarda K1CC wraz z małżonką.
Po pożegnaniu gości wraz z Przemkiem SP7VC pojechaliśmy do Boliwii i Peru, gdzie gościliśmy u polskich misjonarzy krótkofalowców. Jeden z nich Piotr kilkukrotnie odwiedził mnie też w Brazylii. Piotr SP8XV po wielu latach pracy w Boliwii, pracuje obecnie w Patagonii Argentyńskiej i używa znaku LU1WAB. Oczywiście oprócz zwiedzania pracowaliśmy z tych krajów także na pasmach amatorskich. W 2010 roku odwiedziłem również krótkofalowców mieszkających w Argentyńskiej Ziemi Ognistej. Pobyt w tej ciekawej części świata oraz gościna u Eduardo LU6XAH i Dion LU1XT opisany jest na mojej stronie internetowej. Dotychczas posługiwałem się na paśmie różnymi znakami. Dla upamiętnienia 50 lecia Polskiego Związku Krótkofalowców byłem czynny w eterze jako SR7JWZ. W 1995r podczas pobytu w Polsce używałem znaku SO0ZHP. W 2001 roku z okazji 90 rocznicy przybycia polskich emigrantów w rejon Cruz Machado oraz inauguracji wyremontowanego i powiększonego za mojego proboszczowania kościoła otrzymałem okolicznościowy znak ZV5POL. Dwa lata później w 2003r dla upamiętnienia 25 lecia pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II otrzymałem znak ZY5JP. Kolejny znak PR5Z używałem przez pewien czas podczas międzynarodowych zawodów. Obchodząc w 2024 roku rocznicę pierwszej transmisji radiowej dokonanej przez katolickiego księdza, (Landell de Moura) w Sao Paulo, zorganizowałem na terenie mojej parafii spotkanie krótkofalowców oraz przez miesiąc używałem okolicznościowego znaku PR5LM. We wrześniu 2025 roku odnawiając moją polską licencję radiową zmieniłem znak na SO3PY.

Niestety region, w którym mieszkałem, charakteryzował się bardzo silnymi anomaliami magnetycznymi.. Zjawisko to znane pod nazwą South Atlantic Anomaly ma olbrzymi wpływ na rozchodzenie się fal radiowych. Centrum tego zjawiska zlokalizowane jest ok 200km od Kurytyby.
Staram się być dość aktywny na pasmach amatorskich. Każda nawiązana łączność sprawia mi dużo radości, jednak najbardziej cieszę się z tych z Polską lub rodakami mieszkającymi poza Ojczyzną. Częste zmiany placówek duszpasterskich nie ułatwiają stawiania skomplikowanych systemów antenowych. Aktualnie używam radia IC 7600 wzmacniacza mocy na lampie GU43 oraz anteny HEXBEM. Zapraszam do obejrzenia filmu i wysłuchania radiowej rozmowy o powołaniu, pracy w Brazylii oraz krótkofalarstwie. Film ten został zrobiony na podstawie materiału z nagrań mojej łączności ze Zbyszkiem WV9S. Można go obejrzeć klikając na ten oto link https://youtu.be/ylpzbaLeOXk