Muzeum Bogdana SP3LD

Po zakończeniu obrad Kapituły Generalnej, w drodze do rodzinnych Kielc, odwiedzam kilku znajomych. Na krótko zatrzymuję się u Bogdana SP3LD, pasjonata historii łączności radiowej. Bogdan posiada niezwykle bogatą i unikatową kolekcję zabytkowego sprzętu telekomunikacyjnego, którą z pieczołowitością gromadzi od lat.

W kilku pomieszczeniach przechowuje prawdziwe skarby techniki – jedną z najrzadszych i najbardziej imponujących kolekcji zabytkowych urządzeń radiowych. Każdy eksponat ma swoją historię. W jego kolekcji można obejrzeć sprzęt radiowy sprzed II wojny światowej, tajne radia używane przez polski ruch oporu, oraz urządzenia szpiegowskie z czasów zimnej wojny.

Rozmawiamy długo o naszym wspólnym hobby i fascynacji techniką radiową. W pewnym momencie zapytałem Bogdana o słynny nadajnik zbudowany przez Gwidona Damazyna SP2BD, polskiego więźnia obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Historia ta jest szeroko znana i opisywana w wielu publikacjach, ale pozwalam sobie przytoczyć jej krótki opis:

Tuż przed wyzwoleniem większości obozów koncentracyjnych, Niemcy rozpoczęli brutalne ewakuacje więźniów, zmuszając ich do tzw. marszów śmierci. W Buchenwaldzie ewakuacja rozpoczęła się 6 kwietnia 1945 roku. Jednak dzięki niezwykłej odwadze i pomysłowości inżyniera i krótkofalowca – Gwidona Damazyna SP2BD – Niemcom nie udało się przeprowadzić tej operacji w całości.

8 kwietnia, w południe, Gwidon wraz z rosyjskim więźniem zdołał uruchomić własnoręcznie skonstruowany nadajnik fal krótkich na pasmo 35 metrów i wysłać wiadomość kodem Morse’a: „Do Aliantów. Do armii Generała Pattona. Tu obóz koncentracyjny Buchenwald. SOS. Potrzebujemy natychmiastowej pomocy. Ewakuują nas. SS chce nas zabić.” Wiadomość została nadana kilkukrotnie, w języku niemieckim, angielskim i rosyjskim. Po około trzech minutach przyszła odpowiedź z dowództwa 3. Armii Amerykańskiej: „OK Bu (Obóz Koncentracyjny Buchenwald). Trzymajcie się. Śpieszymy Wam na pomoc. Dowództwo 3. Armii.”

Świadkowie relacjonowali, że po odebraniu tej wiadomości Gwidon zemdlał z przejęcia. Nadzieja, którą przyniosła odpowiedź, dodała sił obozowemu ruchowi oporu, który podjął decyzję o stawieniu czoła strażnikom. Następnego dnia na miejscu pojawili się także żołnierze amerykańscy, ratując setki istnień przed śmiercią.

Bogdan pokazał mi w jednej z książek poświęconych sprzętowi łączności z czasów II wojny światowej odtworzony schemat tego nadajnika oraz opis sposobu jego ukrycia, w tym także konstrukcji anteny. To niezwykłe, jak wiele technicznego geniuszu i odwagi kryje się za tą historią.

Czas płynie nieubłaganie, pora więc kontynuować moją podróż.

Dodaj komentarz