Bez wątpienia przyjaźń jest najpiękniejszym ze wszystkich prezentów, jakimi możemy zostać obdarowani. Thomas Merton, trapista, jeden z najbardziej znanych na świecie pisarzy katolickich, napisał nawet książkę pod tytułem „Nikt nie jest samotną wyspą”. Człowiek jako istota społeczna nie może funkcjonować bez relacji z innymi. Kontakt z drugą osobą rozwija nas, wzmacnia i daje radość życia. Nie wyobrażamy sobie życia bez przyjaciół. Teoretycznie jest to możliwe. Jednak na pewno takie życie jest bardzo ubogie duchowo. Przysłowie mówi, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Rzeczywiście trudne sytuacje, które przechodzą nasi bliscy, są szczególną okazją do okazania im przyjaźni. A kiedy takie sytuacje dotyczą nas samych, liczymy na pomoc przyjaznych nam osób. Przed laty ks. Jan Kudelski proboszcz parafii św. Józefa w Kielcach zwracając się do nas ministrantów, powiedział, byśmy dbali o dobre przyjaźnie, dzięki którym będziemy w stanie umocnić się w dobrym. W myśl tej rady starałem się kultywować dobre znajomości i dziś cieszę się może nie dużym, ale za to dobrym gronem przyjaciół. W ostatnim roku ze względu na problemy zdrowotne w sposób szczególny doświadczam objawów przyjaźni i pomocy, za co niezmiernie jestem wdzięczny. Myślę tu o dużych gestach jak np. przyjęcie mnie przez zaprzyjaźnioną rodzinę brazylijską pod swój dach i troska o mnie gdy przez kilka miesięcy byłem unieruchomiony, jak i o prostych znakach przyjaźni jak np. telefon czy odwiedziny. Przebywając od ponad miesiąca w domu zakonnym w Puszczykowie nadal tego doswiadczam. Kiedy wkrótce po przybyciu tutaj zadzwoniłem do Zbyszka, nie przypuszczałem, że dwie godziny później stanie on w drzwiach mojego pokoju. Te odwiedziny nie były jedyne i stały się zapowiedzią następnych. Bardzo wdzięczny jestem Zbyszkowi, Zenkowi i Kondratowi z Poznania, którzy zainstalowali mi tu stacje, bym miał kontakt ze światem. Dziękuje Jurkowi i jego żonie Danusi, których przed wieloma laty poznałem radiowo, a teraz przyjechali do mnie z Ostrowa Wielkopolskiego. Niezmiernie jestem wdzięczny za odwiedziny ks. Andrzeja dawniej kanclerza kurii a obecnie proboszcza parafii św. Jadwigi w Kielcach, a kilka dni potem także z Kielc przedstawicieli silnej grupy czcicieli świętego Antoniego, czyli moich serdecznych przyjaciół ks. Sławka, ks. Denisa, Tomka oraz Iwonki. Ciesze się z wizyty Colo i jego zony z Argentyny. Jego pra dziadek i mój dziadek byli rodzonymi braćmi. Colo po raz pierwszy zaledwie na kilka dni przyjechał do Polski i wygospodarował czas by mnie odwiedzić. Dziś z kolei odwiedził mnie mieszkający na stałe w Norwegii Jarek, którego do tej pory znałem jedynie przez radio. Dziękuje z całego serca współbraciom z puszczykowskiej Betanii za życzliwe przyjęcie oraz za telefony od rodzeństwa, rodziny i wielu przyjaciół. Wszyscy jesteście blisko memu sercu i zapewniam Was o wdzięczności wyrażanej każdego dnia w modlitwie. Ufam, że po odzyskaniu sił będę mógł odwdzięczyć się za waszą życzliwość w myśl przysłowia chińskiego: często odwiedzaj swoich przyjaciół, by nie zarosła ścieżka między waszymi domami. Zapraszam do obejrzenia zdjęć moich gości. Aby otworzyć galerię fotografii należy kliknąć tutaj.
